poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział IV

Chce ten rozdział zadedykować Liz. Wielkie dzięki Stara ! Gdyby nie Ona rodział by się nie pojawił. Jesteś jedną z moich największych inspiracji ! <33 



- Aha i zapomniałem jeszcze. Przyjdź jutro na tą sesję, potem możemy pójść np na piwo...- zaczął zatrzymując się w progu.
- Kurwa ! Jaka sesja ? O co tu chodzi bo pierdolisz o niej od samego rana. - przypomniało mi się.
- No sesja. Zdjęciowa !  Do jakiegoś shitowego magazynu. - oburzył się Joe.
- Aaaa rozumiem nie krzycz ! - udałam przerażoną. 
- Ja nie krzyczę tylko głośno mówię. - powiedział spokojniej.
- Schodzisz na psy Perry... - spojrzałam na jego pytającą minę - Sesje zdjęciowe ? W dupie Ci się poprzewracało ! Ty ! Rockman ! Bawisz się w takie rzeczy ?! Co ty jaj nie masz ?! Facet czy baba jesteś ?! - wyjaśniłam - I to w dodatku jeszcze z Nią ! Dlaczego akurat z Nią ?! - wkurzyłam się.
- Daj spokój ! Poprostu jesteś zazdrosna o Billie ! - zaoponował.
- Ja ? Ja zazdrosna ?! Nie mam o co Joe ! Przyjaźnimy się ! A Ty masz żonę ! To ze uprawiany seks jest najlepszym dowodem na to ze poza przyjacielskimi stosunkami i seksem nic więcej nas nie łączy. - wykrzyczałam zbulwersowana. Nastała niezręczna cisza. Patrzyłam na Perry'ego a on na mnie. Widziałam ze coś jest nie tak. Coś mu się nie spodobało w moich słowach. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. Toczył wewnętrzną walkę. Westchnął tylko i powiedział :
- Muszę już iść...- odwrócił się i odszedł trzasnąwszy drzwiami. Teraz to już go w ogóle nie rozumiem. Co za kretyn. Jeszcze mnie w to wszystko miesza. Nienawidzę tej całej Billie leci tylko na kasę Joe'go a on w dodatku tego nie widzi. Mam mieszane uczucia co do tej sytuacji. Niby mnie to kurwa nie rusza ale zastanawia mnie co on chciał powiedzieć? No nic może kiedyś się dowiem.
Co do tej pierdolonej sesji... nie miałabym nic przeciwko gdyby nie jego nadęta żonka, która mi będzie wytykać co robię źle. Chyba na wstępie jebne sobie Danielsa, żeby zdzierżyć to głupie babsko.
Joe spieprzył mi humor. Niedługo spotykamy się w Rainbow więc mam nadzieje że odpowiednio mi to wynagrodzi. Lecz niestety kurwa te kilka godzin muszę sobie jakoś zaplanować.
Kiedy zastanawiałam się co mam robić naszła mnie ogromna ochota na papierosa. Jak zwykle nie mogłam nigdzie znaleźć paczki. Przeryłam pół sypialni, nawet kurwa pod łóżko zajrzałam i nic. Zero. Jebane Null.
Zajrzałam do mojej tajnej szafki w kuchni gdzie mam zazwyczaj jakieś zapasy. Znalazłam tam tylko jednego ćmika, zapałki i przezroczysty woreczek z kokainą. Pomyślałam że to ostatnie sobie zostawię na wieczór.
Wzięłam fajkę i zapałki i położyłam się na łóżku w sypialni.
Zapaliłam ją i mocno się zaciągnęłam, po chwili czując w płucach dym. Wpatrywałam się w szary obłoczek, rozchodzący się po pokoju. Powtórzyłam tą czynność jeszcze kilka razy, aż nad moją głową pojawiła się chmara dymu drażniąca moje oczy. Zgasiłam fajkę w popielniczce na podłodze. Otworzyłam okno na całą szerokość wpuszczając świeże powietrze. Poszłam do łazienki wziąć ciepły prysznic. Całkiem naga, w ręczniku na głowie poszłam poszukać w szafie odpowiednio uwodzicielskich ciuszków. Stwierdziłam że pójdę do Rainbow wcześniej żeby się zabawić i kogoś wykorzystać dla własnej przyjemności. Założyłam  koronkową czarną bieliznę, krótkie jeansowe spodenki, w których nieco widać mi pośladki. Czarną koszulkę odsłaniającą brzuch a na to katanę z naszywkami i ćwiekami na ramionach. Na nogi założyłam ukochane i ujebane wiśniowe martensy. Wróciłam do łazienki i wysuszyłam lekko włosy, nie rozczesując ich. Nałożyłam mocniejszy niż zwykle  makijaż. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądam jak szanująca się dziwka, czyli osiągnęłam zamierzony efekt. Wróciłam do mojej tajnej szafki w kuchni i wyjęłam woreczek z proszkiem. Usypałam dwie cienkie kreski a resztę włożyłam w stanik. Wciągnęłam jedną i odchyliłam głowę do tyłu pocierając nos. To samo powtórzyłam z drugą dziurką i wyszłam z mieszkania, przekluczyłam drzwi, a kluczyk na sznurku włożyłam w otwórz na listy. Zawsze tak robię jak nie mam gdzie schować kluczy. Po chwili wydawało mi się że schody na klatce się wydłużyły. Prochy zaczęły działać. Chwyciłam się mocno poręczy i po woli schodziłam na dół. Wyszłam na ulicę i wtopiłam się w miasto tętniące życiem kiedy zaczyna się ściemniać. W błogim stanie przemieszczałam się chodnikiem mijając masę ludzi mniej lub bardziej najebanych. W końcu znalazłam się pod wejściem do Rainbow gdzie była spora kolejka. Kiedy tylko zobaczyłam kto stoi na bramce podeszłam do ochroniarza i uwodzicielsko się uśmiechnęłam. Wpuścił mnie bez problemu bo pamięta że dałam mu się przelecieć kiedy miał problemy z żoną. W środku nie było aż tak dużo ludzi, że bar był wypchany po same brzegi ale za luźno też nie było. Podeszłam do baru i usiadłam na wysokim krześle z boku, wypatrując moją dzisiejszą zdobycz.
-Co podać? -usłyszałam
-To co zwykle Richie. Daniels z lodem.- uśmiechnęłam się. Jego też zaliczyłam. Dzięki temu mam darmowe drinki.
Chłopak podał mi mój trunek i puścił mi oczko po czym zajął się innymi klientami. Zauważyłam że przy kiblach, na swoim stałym miejscu siedzi część Guns N' Roses. Z całego zespołu nie przeleciał mnie jeszcze Slash. Na dłuższą chwilę zawiesiłam na nim oko. Zawzięcie pierdolił o czymś z Axl'em. Wypiłam za jednym razem zawartość szklanki i poszłam do kibla, przechodząc obok ich stolika. Przypadkowo musnęłam dłonią gołe ramie mulata, nie zatrzymując się. Poszłam dalej mając nadzieję że się obrócił w moją stronę. Spojrzałam w lustro, odczekałam chwilę i wyszłam ponownie przechodząc blisko ich stolika. Kurwa ale mam na niego ochotę. Jest taki tajemniczy pod tymi kłakami. W duchu  modliłam się żeby do mnie podszedł. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu z zajebistym widokiem na ich stolik.
-Richie jeszcze raz to samo!- krzyknęłam. Cały czas patrzyłam się w jego stronę. Jak jakaś napalona idiotka. Chociaż w sumie teraz jestem na niego napalona. Na początku w ogóle nie reagował na mój natarczywy wzrok, jednak w końcu wyczuł że ktoś go obserwuje. Odrzucił niesforne kudły do tyłu i napotkał mój wzrok. Uśmiechnęłam się zadziornie do niego pijąc Jack'a. Odwróciłam wzrok zagadując barmana. Mam nadzieję że Slash się mną zainteresuje. Mam ochotę na nowe doznania. I to z nim. Chwilę pogadałam po czym poprosiłam o kolejnego drinka.
-Najlepiej od razu całą butelkę- odezwał się facet za mną, po czym zajął wolne miejsce obok. Kątem oka ujrzałam potężną szopę włosów. Kurwa udało się. Spojrzałam w jego stronę, on też się na mnie gapił. Nalał najpierw sobie a później mi. Dżentelmenem to on cholera nie jest.
-Jestem Slash- podał mi rękę
-A ja Maggie- uścisnęliśmy sobie ręce. Zaczęliśmy swobodnie ze sobą rozmawiać. Kiedy piliśmy trunek zaczepnie smyrałam go butem przy jego kostce. Lekko się uśmiechnął ale nie zareagował. Postanowiłam użyć innej metody. Nie przerywając czynności położyłam rękę na jego udzie blisko krocza. Jak to nie zadziała to kurwa koniec. Cały czas rozmawialiśmy  ale wyczułam że mi ulega. Nagle zeskoczył ze stołka i ciągnąc mnie za rękę ruszył w stronę toalet. Zdążyłam chwycić z blatu flaszkę whisky. Doszliśmy do toalet i zamknęliśmy się w jednej z większych kabin. Slash przyparł mnie swoim ciałem do ściany i przyssał się do moich warg rozpinając moje spodenki. Ja ściągnęłam jego koszulkę i tak po kolei wszystkiego się pozbywaliśmy. W końcu poczułam jego nabrzmiałą męskość. Jak zaraz we mnie nie wejdzie to oszaleję! Wziął ode mnie butelkę, upił kilka łyków i mi ją oddał. Bez zbędnych ceregieli wskoczyłam mu na biodra a on nakierował członka w odpowiednie miejsce. W końcu poczułam jak się we mnie wsuwa. Mruknęłam z zadowoleniem. Pociągnęłam z gwinta kilka łyków kiedy on wykonywał płynne, szybkie ruchy. Rzuciłam pustą butelkę na brudną podłogę. Opuściłam głowę tak że moje włosy opadały kaskadami na jego plecy. Całowałam jego szyję. Mocno się wessałam żeby miał po mnie pamiątkę. Nasze oddechy z każdą chwilą stawały się coraz cięższe a jęki mimowolnie wypływały z naszych ust. Ja doszłam pierwsza, tłumiąc swoje jęki nawzajem, zaczęliśmy się całować.
-Jesteś zajebista- wysapał mi do ucha po czym doszedł.
Chwile trwaliśmy w jednej pozycji aby nasze oddechy się w miarę uspokoiły.
-Ty też- odpowiedziałam po dłuższej chwili. Na początku chyba nie za bardzo wiedział o co chodzi ale później dziarsko się uśmiechnął. Chyba wyraźnie podbudowałam jego i tak wielkie ego. Opuścił mnie na ziemię. Zaczęliśmy się ubierać ocierając się o swoje ciała. W końcu w pełnej garderobie wyszliśmy z kabiny do kompletnie pustego kibla. Chyba nasze odgłosy wszystkich wypędziły. Slash klepnął mnie mocno w tyłek po czym wyszedł z kibla rzucając "dzięki". Doprowadziłam się do porządku i wyszłam   w pełni usatysfakcjonowana. Przeszłam obok ich stolika jak gdyby nigdy nic i poszukałam wolnego miejsca przy barze. Tym razem zamówiłam trzy kolejki wódki. Nie zdążyłam ich wypić bo znowu ktoś się do mnie przyjebał mówiąc:
- Tęskniłem za Twoją cipką maleńka- usłyszałam dobrze znany mi seksowny lecz nieco kobiecy głos. Odwróciłam się przerażona kiedy stanęłam oko w oko z Sebastianem.

3 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykacje ale bez przesady wiesz ze zawsze mozesz na mnie liczyć :D

    Nie wiem co powiedzieć o tym rozdziale :P
    Twoje opowiadanie jest zajebisty i tyle w temacie!!
    kc:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu no to nieźle. Najpierw Perry, potem Slash. Jeszcze coś ten Bach tutaj kręci. Ehh to jest megakuźwazajebiste ! Kocham to opowiadanie. Jedno z takich na których z utęsknieniem czekam na kolejne rozdziały :3
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń