piątek, 13 września 2013

Rozdział V

- Ałłł ! Kurwa ! Puszczaj ! - wrzasnęłam.
- Zamknij się bo zaraz inaczej porozmawiamy. - wymruczał mi do ucha.
- Zmuś mnie kurwa ! - nie dawałam za wygraną i dalej się szarpałam. Gdy próbowałam się wyrwać mocno chwycił mnie w kroczu. Poczułam przyjemne ukłucie. Zalała mnie fala wspomnień. Bardzo... bogatych w doznania fala wspomnień. Przedstawiała ona upojne chwile spędzone z Sebastianem. I nagle zaczęłam się zastanawiać dlaczego próbuje się od niego uwolnić skoro dobrze wiem ze tego nie chce. Bo naszła mnie ochota na Bacha. A bardziej konkretnie na seks. Rozluźniłam ręce.
- Nie można było tak od razu ? - powiedział swoim skrzekliwym głosem. Spojrzałam tylko na Bacha i uśmiechnęłam się zalotnie po czym kątem oka dostrzegłam ze do baru wchodzi Joe. A że jestem wkurwiona na niego delikatnie rzecz ujmując to nie zaszkodziło by gdybym przy okazji zaliczając Sebastiana zrobiła Perry'emu na złość. Genialny plan. Wróciłam spojrzeniem na Bacha. Nachylając się nad jego uchem wsunęłam dłoń w jego spodnie chwytając w rękę jego penis i poruszając góra- dół jego napletem szepnęłam : 
 - Ja też się stęskniłam za twoim kutaskiem... - wyciągnęłam rękę z majtek uprzednio mocniej sciskając jego członek  i chwyciłam go za rękę ciągnąć go w stronę toalet.
- Grzeczna dziewczynka. - powiedział Bach. Zignorowałam go. Teraz byłam już za bardzo na niego napalona żeby skupiać się na rozmowie. Jakiejkolwiek. Akurat ku mojemu zajebistemu szczęściu minęliśmy Joe'go, który stanął jak wryty gdy mnie zobaczył z Sebastianem. Usłyszałam tylko :
- Co do kurwy nędzy ?! - uśmiechnęłam sie usatysfakcjonowana z osiągniętego celu. Przeszliśmy prawie cały bar, po drodze był jeszcze tylko stolik Gunsów. Wszyscy byli juz totalnie zalani. Wchodząc do kibla o moje uszy obiło się : 
- Ej Slash ! Twoja Niunia się puszcza ! - zawsze miło usłyszeć komplement. Weszliśmy do kabiny. Zsunęłam tylko spodenki i wskoczyłam na Bacha, który wszedł we mnie. Poruszał się bardzo gwałtownie. Zajebiscie. Ohhh. Czułam to. Tak. Tak ! W chuj dobrze. Ale... Ale nie tak dobrze jak robi to Joe. Sebastian ma zajebistego dicka ale Perry jest lepszy. Patrzyłam na Bacha, który mnie posuwał. Patrzyłam jakie miny robi. I nagle jego ryj zaczął mnie irytować w trzy dupy. Nie chciałam seksu z nim. To znaczy seksu chciałam ale nie z nim. Nie potrafił mnie zaspokoić. Nie on. Potrafiła to zrobić jedna osoba. I podejrzewam, że siedzi teraz przy barze i chleje w najlepsze mając mnie w dupie a ja utknęłam tu w kiblu z jakimś palantem. Wkurwiona przestałam cokolwiek robić. Bach poruszał się we mnie jeszcze chwile po czym coś mu się nie spodobało. 
- Co jest kurwa ? Czuje się jakbym Pieprzył dmuchaną lalkę ! 
- Spierdalaj ! - i założywszy spodenki wybiegłam z toalety. 
- Ej Slash ! Chyba jej dobrze nie wyruchał. - usłyszałam Axl'a. Stanęłam przy barze.
 - Dawaj butelkę czystej. - rzuciłam. Richie postawił trunek przede mna. Zaczęłam wzrokiem szukać Joe. Nigdzie go nie było. Ja pierdole. Wzięłam butelkę i poszłam w kierunku wyjścia pociągajac łyk. Otworzyłam drzwi i poczułam zimno więc otuliłam się rękoma i ruszyłam w stronę domu. 
- Dobrze Cie wyruchał ? - powiedział dobrze znany mi głos. Odwróciłam się. Joe. Stał pod Rainbow i palił jointa. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego pierś. Początkowo nie zareagował i tak poprostu zaczęły mi nagle łzy do oczu napływać. Pociągnęłam nosem. 
- Ciii maleńka. Nie płacz. - i pogładził mnie po plecach. Zawsze tak robił. On. Moj jedyny najlepszy przyjaciel. Który zawsze będzie przy mnie nawet jeśli źle postępuje i go ranie. 
- Joe ?
- Hmm ? - zamruczał.
- Wyruchaj mnie. 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział IV

Chce ten rozdział zadedykować Liz. Wielkie dzięki Stara ! Gdyby nie Ona rodział by się nie pojawił. Jesteś jedną z moich największych inspiracji ! <33 



- Aha i zapomniałem jeszcze. Przyjdź jutro na tą sesję, potem możemy pójść np na piwo...- zaczął zatrzymując się w progu.
- Kurwa ! Jaka sesja ? O co tu chodzi bo pierdolisz o niej od samego rana. - przypomniało mi się.
- No sesja. Zdjęciowa !  Do jakiegoś shitowego magazynu. - oburzył się Joe.
- Aaaa rozumiem nie krzycz ! - udałam przerażoną. 
- Ja nie krzyczę tylko głośno mówię. - powiedział spokojniej.
- Schodzisz na psy Perry... - spojrzałam na jego pytającą minę - Sesje zdjęciowe ? W dupie Ci się poprzewracało ! Ty ! Rockman ! Bawisz się w takie rzeczy ?! Co ty jaj nie masz ?! Facet czy baba jesteś ?! - wyjaśniłam - I to w dodatku jeszcze z Nią ! Dlaczego akurat z Nią ?! - wkurzyłam się.
- Daj spokój ! Poprostu jesteś zazdrosna o Billie ! - zaoponował.
- Ja ? Ja zazdrosna ?! Nie mam o co Joe ! Przyjaźnimy się ! A Ty masz żonę ! To ze uprawiany seks jest najlepszym dowodem na to ze poza przyjacielskimi stosunkami i seksem nic więcej nas nie łączy. - wykrzyczałam zbulwersowana. Nastała niezręczna cisza. Patrzyłam na Perry'ego a on na mnie. Widziałam ze coś jest nie tak. Coś mu się nie spodobało w moich słowach. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. Toczył wewnętrzną walkę. Westchnął tylko i powiedział :
- Muszę już iść...- odwrócił się i odszedł trzasnąwszy drzwiami. Teraz to już go w ogóle nie rozumiem. Co za kretyn. Jeszcze mnie w to wszystko miesza. Nienawidzę tej całej Billie leci tylko na kasę Joe'go a on w dodatku tego nie widzi. Mam mieszane uczucia co do tej sytuacji. Niby mnie to kurwa nie rusza ale zastanawia mnie co on chciał powiedzieć? No nic może kiedyś się dowiem.
Co do tej pierdolonej sesji... nie miałabym nic przeciwko gdyby nie jego nadęta żonka, która mi będzie wytykać co robię źle. Chyba na wstępie jebne sobie Danielsa, żeby zdzierżyć to głupie babsko.
Joe spieprzył mi humor. Niedługo spotykamy się w Rainbow więc mam nadzieje że odpowiednio mi to wynagrodzi. Lecz niestety kurwa te kilka godzin muszę sobie jakoś zaplanować.
Kiedy zastanawiałam się co mam robić naszła mnie ogromna ochota na papierosa. Jak zwykle nie mogłam nigdzie znaleźć paczki. Przeryłam pół sypialni, nawet kurwa pod łóżko zajrzałam i nic. Zero. Jebane Null.
Zajrzałam do mojej tajnej szafki w kuchni gdzie mam zazwyczaj jakieś zapasy. Znalazłam tam tylko jednego ćmika, zapałki i przezroczysty woreczek z kokainą. Pomyślałam że to ostatnie sobie zostawię na wieczór.
Wzięłam fajkę i zapałki i położyłam się na łóżku w sypialni.
Zapaliłam ją i mocno się zaciągnęłam, po chwili czując w płucach dym. Wpatrywałam się w szary obłoczek, rozchodzący się po pokoju. Powtórzyłam tą czynność jeszcze kilka razy, aż nad moją głową pojawiła się chmara dymu drażniąca moje oczy. Zgasiłam fajkę w popielniczce na podłodze. Otworzyłam okno na całą szerokość wpuszczając świeże powietrze. Poszłam do łazienki wziąć ciepły prysznic. Całkiem naga, w ręczniku na głowie poszłam poszukać w szafie odpowiednio uwodzicielskich ciuszków. Stwierdziłam że pójdę do Rainbow wcześniej żeby się zabawić i kogoś wykorzystać dla własnej przyjemności. Założyłam  koronkową czarną bieliznę, krótkie jeansowe spodenki, w których nieco widać mi pośladki. Czarną koszulkę odsłaniającą brzuch a na to katanę z naszywkami i ćwiekami na ramionach. Na nogi założyłam ukochane i ujebane wiśniowe martensy. Wróciłam do łazienki i wysuszyłam lekko włosy, nie rozczesując ich. Nałożyłam mocniejszy niż zwykle  makijaż. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądam jak szanująca się dziwka, czyli osiągnęłam zamierzony efekt. Wróciłam do mojej tajnej szafki w kuchni i wyjęłam woreczek z proszkiem. Usypałam dwie cienkie kreski a resztę włożyłam w stanik. Wciągnęłam jedną i odchyliłam głowę do tyłu pocierając nos. To samo powtórzyłam z drugą dziurką i wyszłam z mieszkania, przekluczyłam drzwi, a kluczyk na sznurku włożyłam w otwórz na listy. Zawsze tak robię jak nie mam gdzie schować kluczy. Po chwili wydawało mi się że schody na klatce się wydłużyły. Prochy zaczęły działać. Chwyciłam się mocno poręczy i po woli schodziłam na dół. Wyszłam na ulicę i wtopiłam się w miasto tętniące życiem kiedy zaczyna się ściemniać. W błogim stanie przemieszczałam się chodnikiem mijając masę ludzi mniej lub bardziej najebanych. W końcu znalazłam się pod wejściem do Rainbow gdzie była spora kolejka. Kiedy tylko zobaczyłam kto stoi na bramce podeszłam do ochroniarza i uwodzicielsko się uśmiechnęłam. Wpuścił mnie bez problemu bo pamięta że dałam mu się przelecieć kiedy miał problemy z żoną. W środku nie było aż tak dużo ludzi, że bar był wypchany po same brzegi ale za luźno też nie było. Podeszłam do baru i usiadłam na wysokim krześle z boku, wypatrując moją dzisiejszą zdobycz.
-Co podać? -usłyszałam
-To co zwykle Richie. Daniels z lodem.- uśmiechnęłam się. Jego też zaliczyłam. Dzięki temu mam darmowe drinki.
Chłopak podał mi mój trunek i puścił mi oczko po czym zajął się innymi klientami. Zauważyłam że przy kiblach, na swoim stałym miejscu siedzi część Guns N' Roses. Z całego zespołu nie przeleciał mnie jeszcze Slash. Na dłuższą chwilę zawiesiłam na nim oko. Zawzięcie pierdolił o czymś z Axl'em. Wypiłam za jednym razem zawartość szklanki i poszłam do kibla, przechodząc obok ich stolika. Przypadkowo musnęłam dłonią gołe ramie mulata, nie zatrzymując się. Poszłam dalej mając nadzieję że się obrócił w moją stronę. Spojrzałam w lustro, odczekałam chwilę i wyszłam ponownie przechodząc blisko ich stolika. Kurwa ale mam na niego ochotę. Jest taki tajemniczy pod tymi kłakami. W duchu  modliłam się żeby do mnie podszedł. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu z zajebistym widokiem na ich stolik.
-Richie jeszcze raz to samo!- krzyknęłam. Cały czas patrzyłam się w jego stronę. Jak jakaś napalona idiotka. Chociaż w sumie teraz jestem na niego napalona. Na początku w ogóle nie reagował na mój natarczywy wzrok, jednak w końcu wyczuł że ktoś go obserwuje. Odrzucił niesforne kudły do tyłu i napotkał mój wzrok. Uśmiechnęłam się zadziornie do niego pijąc Jack'a. Odwróciłam wzrok zagadując barmana. Mam nadzieję że Slash się mną zainteresuje. Mam ochotę na nowe doznania. I to z nim. Chwilę pogadałam po czym poprosiłam o kolejnego drinka.
-Najlepiej od razu całą butelkę- odezwał się facet za mną, po czym zajął wolne miejsce obok. Kątem oka ujrzałam potężną szopę włosów. Kurwa udało się. Spojrzałam w jego stronę, on też się na mnie gapił. Nalał najpierw sobie a później mi. Dżentelmenem to on cholera nie jest.
-Jestem Slash- podał mi rękę
-A ja Maggie- uścisnęliśmy sobie ręce. Zaczęliśmy swobodnie ze sobą rozmawiać. Kiedy piliśmy trunek zaczepnie smyrałam go butem przy jego kostce. Lekko się uśmiechnął ale nie zareagował. Postanowiłam użyć innej metody. Nie przerywając czynności położyłam rękę na jego udzie blisko krocza. Jak to nie zadziała to kurwa koniec. Cały czas rozmawialiśmy  ale wyczułam że mi ulega. Nagle zeskoczył ze stołka i ciągnąc mnie za rękę ruszył w stronę toalet. Zdążyłam chwycić z blatu flaszkę whisky. Doszliśmy do toalet i zamknęliśmy się w jednej z większych kabin. Slash przyparł mnie swoim ciałem do ściany i przyssał się do moich warg rozpinając moje spodenki. Ja ściągnęłam jego koszulkę i tak po kolei wszystkiego się pozbywaliśmy. W końcu poczułam jego nabrzmiałą męskość. Jak zaraz we mnie nie wejdzie to oszaleję! Wziął ode mnie butelkę, upił kilka łyków i mi ją oddał. Bez zbędnych ceregieli wskoczyłam mu na biodra a on nakierował członka w odpowiednie miejsce. W końcu poczułam jak się we mnie wsuwa. Mruknęłam z zadowoleniem. Pociągnęłam z gwinta kilka łyków kiedy on wykonywał płynne, szybkie ruchy. Rzuciłam pustą butelkę na brudną podłogę. Opuściłam głowę tak że moje włosy opadały kaskadami na jego plecy. Całowałam jego szyję. Mocno się wessałam żeby miał po mnie pamiątkę. Nasze oddechy z każdą chwilą stawały się coraz cięższe a jęki mimowolnie wypływały z naszych ust. Ja doszłam pierwsza, tłumiąc swoje jęki nawzajem, zaczęliśmy się całować.
-Jesteś zajebista- wysapał mi do ucha po czym doszedł.
Chwile trwaliśmy w jednej pozycji aby nasze oddechy się w miarę uspokoiły.
-Ty też- odpowiedziałam po dłuższej chwili. Na początku chyba nie za bardzo wiedział o co chodzi ale później dziarsko się uśmiechnął. Chyba wyraźnie podbudowałam jego i tak wielkie ego. Opuścił mnie na ziemię. Zaczęliśmy się ubierać ocierając się o swoje ciała. W końcu w pełnej garderobie wyszliśmy z kabiny do kompletnie pustego kibla. Chyba nasze odgłosy wszystkich wypędziły. Slash klepnął mnie mocno w tyłek po czym wyszedł z kibla rzucając "dzięki". Doprowadziłam się do porządku i wyszłam   w pełni usatysfakcjonowana. Przeszłam obok ich stolika jak gdyby nigdy nic i poszukałam wolnego miejsca przy barze. Tym razem zamówiłam trzy kolejki wódki. Nie zdążyłam ich wypić bo znowu ktoś się do mnie przyjebał mówiąc:
- Tęskniłem za Twoją cipką maleńka- usłyszałam dobrze znany mi seksowny lecz nieco kobiecy głos. Odwróciłam się przerażona kiedy stanęłam oko w oko z Sebastianem.

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział III

- Kwura ! Zabiję Cię ! - powiedział z wymuszoną powagą. Zaśmiałam się. Widok nagiego Joe pomalowanego nawet na członku był naprawdę przekomiczny. - Jak ja mam to zmyć ?! 
- Yyy... Nie rób tego ? - Zaproponowałam.
- No jak ?! Jutro mam sesję z Billie ! - obruszył się.
- Ups. No to masz problem ! - odpowiedziałam powstrzymując sie od śmiechu bo wyobraziłam sobie minę żony Perryego na widok mojego dzieła. 
- Nie ! To Ty go masz ! Nie ja ! - Obruszył się.
- Spadaj ! To Twoja żona nie moja ! - prychnęłam.
- Ale to Ty mnie pomalowałaś ! - odparował Joe. Wzruszyłam tylko ramionami. A co się będę pierdolić. Jego ciało, jego sparawa. A to, że przeze mnie bedzie miał gnój u Billie to mało mnie obchodzi. Chociaż nie. Jak się z nią pokłóci to przyjdzie spać do mnie co jest jednoznaczne z kolejnym zajebistym seksem tego dnia. Uuuu a jak by go z chaty wywaliła bo by sie domyśliła, że Joe daje mi dupy ?! Uhuhu ! To by dopiero było piękne ! Najlepszy seks every day, every night ! Joe przerwał moje przemyślenia.
- Gdzie jest moja ko... Oddawaj t-shirt ! - krzyknął. Przewróciłam oczami i posłusznie zdjęłam koszulkę i pozostałam  na środku pieprzalni kompletnie naga. Zobaczyłam jak Perry się 'ślini' na ten widok. Pokazałam mu fucka oblizując go i odwróciłam się na pięcie. Po czym udałam się do toalety. A co kurwa !Trzeba zachować resztki godności niech nie myśli, że bede się z nim pieprzyć za każdym razem jak szanowny pan Perry bedzie tego sobie życzył. Co ja wymyślam ?! Przecież to kompletnie nie w mojej naturze ! Oczywiście, że zawsze się będę z nim pieprzyć. Zawsze kiedy będę miała ochotę na seks. A ja zawsze mam ochotę na seks. Na seks z nim. On robi to najlepiej ze wszytskich, z którymi dane mi było się pieprzyć. Wzięłam prysznic i owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki. Zaraz... Zrzóciłam ręcznik. Muszę mu teraz porobić na złość. Joe siedzi w salonie, a żeby udać się do kuchni i zrobić poranną kawę trzeba przejść właśnie przez salon. Podążyłam seksownym krokiem zrobić kawę. Gdy tylko wkroczyłam do pokoju gdzie siedział Joe nieomieszkał mnie nie zmierzyć. 
- A Ty co ?! - zaśmiał się.
- Jestem naturystką. - Wzruszyłam ramionami. Przeciągnęłam dłonią wzdłuż mojego ciała od pochwy aż do ust. Joemu stanął. I pokazałam mu fucka. Ale i uśmiechnęłam się z satysfakcją. Udałam się do kuchni. Zrobiłam kawę. Popijając ją czytałam skład soku pomarańczowego. Jak można pisać na kartonie, że napój jest 100% z pomarańczy a po drugiej stronie w składnikach, że z zagęszczonego soku pomarańczowego i że wiecej jest wody i cukru niż jakiegokolwiek soku. Co za idiotyzm. Lepiej nic nie jeść niż spożywać takie gówna. Po chwili wszedł Joe. 
- Wiesz mała, że Cię nie przeproszę ? - zamruczał kladąc ręce na mojej tali. 
- A w dupie Cie mam ! Ja tym bardziej tego nie zrobię ! Nie dość, że chcesz zmyć moje dzieło to jeszcze zamiast się śmiać to się wkurzasz na mnie ! Jakby to była moja wina, że tak słodko spałeś ! - krzyknęłam.
- Pfff ! No a może moja ? Proszę Cię ! Wkurzam się bo muszę się jakoś tego pozbyć na chwile ! Gdyby nie ta sesja to Twoje dzieło, piękne dzieło, mogłoby być na moim ciele do końca czego bardzo bym chciał bo bardzo mi sie podoba. - Idiota. Zawsze wie co gadać żeby mnie ułaskawić. 
- Jak tylko wyschnie to sama zacznie schodzić. Pomyśl logicznie. Farba nie trzyma się na skórze.
- No dobrze przepraszam. - powiedział powstzrymując uśmiech.
- Takie przeprosiny możesz sobie w dupę wsadzić. - podszedł do mnie bliżej i przytulił. 
- A teraz ? - zapytał. 
- Nie. - zaczął mnie całować po szyji i dekolcie. Odchyliłam głowę pełna satysfakcji.
- Teraz ? - wymruczał.
- Może - powiedziałam podniecona. Nie przestając mnie całować włożył mi palce w... I robiąc koliste ruchy doprowadzał mnie do błogiego stanu. Zaczęłam jeczeć i wyginać się pod wpływem jego dotyku. Powoli dochodziłam. I nagle Joe wyjął palce. Nieee !
- Ale jak to ?! - powiedziałam oburzona a Joe parsknął śmiechem. - Już prawie doszłam !!! I zsunął majtki. Uśmiechnięta oparłam się o blat wypinając się tyłem do Joe. Położył dłonie na moich biodrach i wszedł we mnie. Jęknęłam. Zaczął poruszać się we mnie przód- tył. Powoli. Bardzo powoli. Droczył się ze mną. 
- Szybciej !!! - wydyszałam. 
- Nie ! - zaśmiał się i kompletnie przestał się poruszać. 
- Perry ! Idioto ! Pieprz mnie ! Ostro ! - wywrzeszczałam. Zaśmiał się. O nie ! Przesunęłam się w stronę blatu tak ze pozbyłam się jego członka z siebie. Odwróciłam się.
- Bedziesz mnie ruchał ? - zapytałam. Rozbawiony zaprzeczył. Poirytowana wzięłam w dłonie jego naprężoną męskość i mocno ścisnęłam. Skrzywił się.
- Będziesz czy nie ? - zapytałam słodko.
Podziałało posadził mnie ma blacie i wszedł we mnie ale za nim cokolwiek zrobił: 
- Ale mocno ! - zastrzegłam się.
- No dobrze już dobrze. - cała sytuacja bardzo go bawiła. Zaczął bardzo gwałtownie mnie posuwać. Po chwili jęków i stęków zadowolona doszłam. Kocham to uczucie. Jest najlepsze. Joe wyszedł ze mnie. Podciągnął spodnie i rzekł: 
- Bądź wieczorem w Rainbow. - i pocałował mnie w czoło na odchodnym.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział II

Spokojny sen przerwały mi dziwne odgłosy... takie... jakby ktoś wiercił dziurę w ścianie... Otworzyłam zaspane oczy. Zdążyłam się domyśleć skąd pochodzą a raczej kto je wydaje. Chrapiący Joe... cóż za niecodzienny widok... Przeciągnęłam się. W sumie to już się wyspałam. Spojrzałam na zegarek. 4:30. Ja pierdole. Jeszcze słonce nie wyszło. I całe szczęście. Nienawidze tego pieprzonego gówna. Kto to w ogóle wymyślił ?! Na co to komu ?! Wstałam i wyszłam z pieprzalni. Hmm. Przydało by sie ubrać. Po wczorajszym wieczorze, no cóż, za wiele na sobie nie miałam, a właściwie nic nie miałam. Na podłodze znalazłam koszulkę Joe. Podniosłam ją. Zbliżyłam do nosa i głęboko się zaciągnęłam. była trochę przepicona ale i tak cudownie pachniała. Założyłam ją. Co ja mam teraz robić ? Bóg orgazmu śpi... Jest środek nocy... Rozejrzałam się po salonie. Mój wzrok zatrzymał się na pulpicie do malowania... W ciągu dnia kończyłam obraz więc rozrobione farby jeszcze nie zdążyły zaschnąć. A skoro Joe śpi to można to w piękny sposób wykorzystać. Więc... 
Godzinę pózniej 
Klęczałam przy łóżku nad chrapiącym Perrym z farbami i pędzlami. Skończyłam moje dzieło. Cały brzuch mojego przyjaciela był pokryty namalowanymi gałęziami, które tworzyły  drzewo a jego przyrodzenie  jest zakazanym owocem. Zaśmiałam się a Joe poruszył się niespokojnie. Usiadłam na nim okrakiem. Nachyliłam się i szepnęłam:
- Panie Perry... Wstajemy...- i delikatnie pocałowałam jego usta. Mruknął coś niewyraźne. 
- No wstawaj ! - powiedziałam
- Daj mi spkój ! - szepnął
Zaczęłam po nim skakać.
- Maggie ! Co Ty robisz ?! - roześmiał się.
- Nudzi mi się - zrobiłam minę rozkapryszonej dziewczynki - Wstań ! 
- Ja pierdole... - mruknął zaspany.- Muszę ?
- Tak musisz ! 
- Dlaczego ? Która jest w ogóle godzina ?
- Czy to ważne ? - przewróciłam oczami. Nachyliłam się i zaczęłam całować jego szyję. Nieomieszkałam pozostawić na niej malinki. Joe wsunął dłonie pod moją koszulkę i zaczął zmysłowo gładzić mi plecy. Wpiłam się mocno w jego usta poruszając się na nim. Nagle oderwał się.
- Jesteś coraz bardziej niewyżyta...- stwierdził - Mi to pasuje.
- Ciii ! Chcę żebyś mnie teraz porządnie przeleciał... - po wczorajszym wieczorze nie czuje sie do końca zaspokojona. Mój Bóg wszedł we mnie gwałtownie co wywołało u mnie jęk. Tak ! Tego potrzebowałam ! Zaczęłam się gwałtownie się na nim poruszać. 
- A co z wczoraj ? - wyspał - Nie wystarczyło ci ? 
- Cicho ! Mocniej ! - wykrzyknęłam po czym moje ruchy stały się jeszcze bardziej gwałtowne. Poczułam delikatny ucisk w podbrzuszu, zaczyna się. 
- Kurwa ! - sapnął Perry. Doszedł. Chwilę poźniej zrobiło mi się dobrze jak rzadko kiedy. Potrzebowałam tego. Orgazm jest jedną z piękniejszych rzeczy na świecie.
Zeszłam z Joego i położyłam głowę na jego torsie. I nagle przypomniało mi się, że go pomalowałam. Spojrzałam w dół. Byłam cała w pomarańczowej farbie. Roześmiałam się.
- Co jest ?! - zapytał zdezoriętowany.
Przejechałam rękoma po jego brzuchu, podążył za nimi wzrokiem. 
- Zabije Cię ! - ups chyba zauważył
- Hahaha ! 

~ mam nadzieje, że ktoś to wgl czyta 


 

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział I

Zapada zmierzch. Jezu nareszcie. Dopiero teraz można wyjść na ulice LA i normalnie oddychać. Siedzę na chodniku przed Rainbow rysując na papierze cud zesłany z nieba jakim jest ten bar napawając się zapachem papierosów i trawki. Czekam na mojego przyjaciela. Przyjaciela ? O ile w ogóle można go tak nawać. Kim on właściwie dla mnie jest ?
- Ile chcesz za ten obrazek ? - wyrwał mnie z zadumy czyiś głos. Uniosłam wzrok i ujrzałam jakiegoś obleśnego grubego faceta.
- Masz papierosa ? - zapytałam mierząc go. Gościu westchnął i wyciągnął z poprudzonych jeansow paczkę najtańszych fajek. Lepsze to niż nic. 
- Dzięki. - rzuciłam wkładając jednego szluga do ust a drugiego za ucho. Zapaliłam i zaciągnęłam się rozkoszujac sie tym doznaniem.
- To ile chcesz ? - zaczął sie niecierpliwić.
- Nie jest na sprzedaż. - odpowiedziałam poirytowana
- Dam Ci 100$. Przyda Ci sie. - Wzruszyłam tylko ramionami. Grubas wyciaągnął zmielony banknot i mi go rzucił. Podałam mu rysunek.
- Dobra masz a teraz spierdalaj.
- Czyli nie dasz sie wyciągać na piwo- powiedział zerkając znacząco na Rainbow.
- Facet ! Masz co chciałeś ! A teraz odpierdol sie ! - westchnął cieżko i odszedł. Gdzie ten Joe ?! Ile można czekać ? Pewnie przyjdzie nawalony. Ale to w sumie dobrze. Będzie zabawniej. Ostatnio jak był 'nie swój' wszedł na bar i zaczął udawać striptizera. Uśmiechnęłam sie na to wspomnienie. Pierdole. Wstałam i ruszyłam w stronę Rainbow. Gdy chciałam wejść zatrzymał mnie ochroniarz.
- Chyba nie powinnaś sie szwędać po takich miejscach dziecinko...- powiedział rozbawiony.
- Jimi ! Mnie nie wpuścisz ? - zaśmiałam sie nerwowo.
- Tylko sie z Tobą droczę MC ! Wchodź tylko...
- Dobra Dobra wiem ! - przerwałam mu i z impetem wparowałam do klubu. Rozejrzałam się dookoła. Tak. Czuję się to swobodniej niż w domu. Tyle wspomnień wiąże się z tym miejscem. Tylu potencjalnych bogów seksu tu zaliczyłam, począwszy od Nikkiego Sixxa kończąc na Lemmym Kilmisterze, a to jeszcze nie koniec. Ruszyłam w stronę baru. 
- Cześć Człowieczku ! - rzekłam uśmiechnięta od ucha do ucha siadajac na wysokim stołku - Jednego Jacka Danielsa poproszę ! A właściwie to możesz dać dwa ! - i rzuciłam dwudziestodolarówkę na blat. Baraman tylko pokręcił głową z niedowierzaniem. Powoli zaczęli schodzić się ludzie, dilerzy, prostytutki czy wschodzące gwiazdy rocka. Przychodzi tu każdy kto chce coś znaczyć, niestety są to czesto czyste złudzenia. A co ja tu robię ? Przecież w ogóle tutaj nie pasuje. Nie jestem dziwką, drgów też nie sprzedaje, nie chce zostać gwiazdą rocka tak więc tym bardziej nią nie jestem. Przychodzę tu zwykle po to by popatrzeć na ludzi i zaliczyć jakiegoś przystojnego gitarzystę ewentualnie wokalistę w sumie perkusista też może być. Mają boskie palce... I tym sposobem narobiłam sobie ochoty na seks. Zaczęłam sie rozglądać za jakimś potencjalnym facetem. Ale nie. Dziś nie mam ochoty na byle kogo. Dziś bym chciała sie kochać właśnie z nim. Z moim bogiem orgazmu. O tak. Joe... Tylko gdzie on jest ?! Zaczęłam sie niecierpliwić. 
- Podwójnego tym razem. - mruknęłam do barmana i zapaliłam papierosa którego wyciągnęłam zza ucha. Nic innego mi nie pozostaje jak tylko się napierodlić. 
- Albo daj od razu butelkę. - zmieniłam zdanie zaciągając się.
- Nie pal tyle ! - usłyszałam gdy jednocześnie ktoś wyrwał mi szluga z ręki.
- Eeeej ! - zbulwersowałam się - Oddawaj ! - oczywiście złodziejem był Joe. Pociągnął dym i mi go oddał. - Dłużej się nie dało ? - udałam znudzoną. 
- Nie pal tyle ! - jak zwykle odwraca kota ogonem.
- Pieprz się ! Nie jesteś moim ojcem ! - odparowałam wydmuchując mu dym prosto w twarz. 
- Niegrzeczna jesteś ! - uśmiechnął się łobuzersko. Jak zaraz mnie nie przeleci to ekspliduje ! To nie tak, że coś do niego czuje i pociąga mnie w sposób.... miłosny ? Tylko mam ochotę na seks z nim. Pociąga mnie w sposób czysto seksualny. Seksualny po przyjacielsku.
- Joe ? - zapytałam
- Hmm ?
- Chodźmy się przejść. - wstałam biorąc Jacka do ręki.
- Daj mi się najpierw napić ! - poskarżył się. Wyciągnęłam do niego butelkę, która była już do połowy pusta. Po chwili oddał mi ją już całkowicie pustą.
- Świnia ! - krzyknęłam rozbijając butelkę o podłogę przy stopach Joego i roześmiana uciekłam z Rainbow  świadoma ze Perry zaraz mnie dogoni. Po dłuższej gonitwie Joe mnie złapał i mocno przytulił od tylu.
- Mam Cię ! - krzyknął zadyszany - Nie rób mi tak wiecej ! Nie jestem juz taki młody jak Ty ! - odwróciłam sie do niego, odgarnęłam mu włosy z twarzy i rzekłam: 
- Joe, mam ochotę na seks. Tu. Teraz. - Perry sie roześmiał.
- Chodź. Tu nie i za chwile. - powiedział chwytając mnie z rękę. I ruszyliśmy w stronę ulicy. Szliśmy w milczeniu. Nie było to krępujące milczenie. Każdy z nas myślał o czym innym i napawał się ciszą, która była rzadkim zjawiskiem w tym mieście. 
                             *** 
- Najpierw ja Tobie a potem Ty mnie. - postawilam ultimatum zamykając drzwi.
- Co tylko sobie zażyczysz ! - zaśmiał się Perry.
- Chodź do pieprzalni.- powiedziałam kierując sie w stronę sypialni krokiem prostytutki. Roześmiany Joe usiadł na łóżku. Klęknęłam przed nim rozpinając mu rozporek. Chwyciłam mocno jego członek, że aż syknął. Uśmiechnęłam się zalotnie. Zaczęłam powoli robić to co robić miałam. Powoli doprowadzałam go do rozkoszy. Joe jęknął. Kocham ten dźwięk. Doszedł.
- Pieprzyłeś już kogoś dzisiaj ? - zapytałam zsuwając spodnie i siadając na nim.
- A no wiesz byłem w wishky a go go.
- Tak też myślałam. Inaczej smakujesz. - powiedziałam.
- Jesteś niesamowita ! -  i zaczął się we mnie poruszać co sprawiało mi ogromną przyjemność. Tak. W końcu to czułam. Czekałem na to cały wieczór.