- Zamknij się bo zaraz inaczej porozmawiamy. - wymruczał mi do ucha.
- Zmuś mnie kurwa ! - nie dawałam za wygraną i dalej się szarpałam. Gdy próbowałam się wyrwać mocno chwycił mnie w kroczu. Poczułam przyjemne ukłucie. Zalała mnie fala wspomnień. Bardzo... bogatych w doznania fala wspomnień. Przedstawiała ona upojne chwile spędzone z Sebastianem. I nagle zaczęłam się zastanawiać dlaczego próbuje się od niego uwolnić skoro dobrze wiem ze tego nie chce. Bo naszła mnie ochota na Bacha. A bardziej konkretnie na seks. Rozluźniłam ręce.
- Nie można było tak od razu ? - powiedział swoim skrzekliwym głosem. Spojrzałam tylko na Bacha i uśmiechnęłam się zalotnie po czym kątem oka dostrzegłam ze do baru wchodzi Joe. A że jestem wkurwiona na niego delikatnie rzecz ujmując to nie zaszkodziło by gdybym przy okazji zaliczając Sebastiana zrobiła Perry'emu na złość. Genialny plan. Wróciłam spojrzeniem na Bacha. Nachylając się nad jego uchem wsunęłam dłoń w jego spodnie chwytając w rękę jego penis i poruszając góra- dół jego napletem szepnęłam :
- Ja też się stęskniłam za twoim kutaskiem... - wyciągnęłam rękę z majtek uprzednio mocniej sciskając jego członek i chwyciłam go za rękę ciągnąć go w stronę toalet.
- Grzeczna dziewczynka. - powiedział Bach. Zignorowałam go. Teraz byłam już za bardzo na niego napalona żeby skupiać się na rozmowie. Jakiejkolwiek. Akurat ku mojemu zajebistemu szczęściu minęliśmy Joe'go, który stanął jak wryty gdy mnie zobaczył z Sebastianem. Usłyszałam tylko :
- Co do kurwy nędzy ?! - uśmiechnęłam sie usatysfakcjonowana z osiągniętego celu. Przeszliśmy prawie cały bar, po drodze był jeszcze tylko stolik Gunsów. Wszyscy byli juz totalnie zalani. Wchodząc do kibla o moje uszy obiło się :
- Ej Slash ! Twoja Niunia się puszcza ! - zawsze miło usłyszeć komplement. Weszliśmy do kabiny. Zsunęłam tylko spodenki i wskoczyłam na Bacha, który wszedł we mnie. Poruszał się bardzo gwałtownie. Zajebiscie. Ohhh. Czułam to. Tak. Tak ! W chuj dobrze. Ale... Ale nie tak dobrze jak robi to Joe. Sebastian ma zajebistego dicka ale Perry jest lepszy. Patrzyłam na Bacha, który mnie posuwał. Patrzyłam jakie miny robi. I nagle jego ryj zaczął mnie irytować w trzy dupy. Nie chciałam seksu z nim. To znaczy seksu chciałam ale nie z nim. Nie potrafił mnie zaspokoić. Nie on. Potrafiła to zrobić jedna osoba. I podejrzewam, że siedzi teraz przy barze i chleje w najlepsze mając mnie w dupie a ja utknęłam tu w kiblu z jakimś palantem. Wkurwiona przestałam cokolwiek robić. Bach poruszał się we mnie jeszcze chwile po czym coś mu się nie spodobało.
- Co jest kurwa ? Czuje się jakbym Pieprzył dmuchaną lalkę !
- Spierdalaj ! - i założywszy spodenki wybiegłam z toalety.
- Ej Slash ! Chyba jej dobrze nie wyruchał. - usłyszałam Axl'a. Stanęłam przy barze.
- Dawaj butelkę czystej. - rzuciłam. Richie postawił trunek przede mna. Zaczęłam wzrokiem szukać Joe. Nigdzie go nie było. Ja pierdole. Wzięłam butelkę i poszłam w kierunku wyjścia pociągajac łyk. Otworzyłam drzwi i poczułam zimno więc otuliłam się rękoma i ruszyłam w stronę domu.
- Dobrze Cie wyruchał ? - powiedział dobrze znany mi głos. Odwróciłam się. Joe. Stał pod Rainbow i palił jointa. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego pierś. Początkowo nie zareagował i tak poprostu zaczęły mi nagle łzy do oczu napływać. Pociągnęłam nosem.
- Ciii maleńka. Nie płacz. - i pogładził mnie po plecach. Zawsze tak robił. On. Moj jedyny najlepszy przyjaciel. Który zawsze będzie przy mnie nawet jeśli źle postępuje i go ranie.
- Joe ?
- Hmm ? - zamruczał.
- Wyruchaj mnie.